piątek, 26 sierpnia 2016

Kilka słów o klasyce i o powrocie

Powrót dotyczy rzecz jasna mnie samej. Wracam, bo po prostu chcę. Mam nadzieję, że ktokolwiek zajrzy tu jeszcze od czasu do czasu, a ja mogę tylko powiedzieć, że witam takie osoby z uśmiechem. Od kiedy ostatnio tutaj byłam, przeczytałam trochę książek i może nabrałam zapału? I mogę tylko powiedzieć, że po raz drugi otwieram tego bloga! Zapraszam!


Dlaczego o klasyce i o jakiej klasyce? O "Buszującym w zbożu", którego w końcu udało mi się wypożyczyć i przeczytać. I żałuję. Żałuję, że tak długo się do tego zbierałam.


Holden uważa wszystko, co go otacza, za głupie i pozbawione sensu. Z tego powodu rzuca szkołę, z której go zresztą wyrzucono, i włóczy się po  Nowym Jorku. Włóczęga ta jest opisana w sposób zabawny i ironiczny, ale pod komizmem autor ukrywa drugie dno powieści.


Uważam, że klasyki recenzować jako tako się nie powinno. I nie zamierzam tego robić. Jednak krytykować mogę, tak samo jak i chwalić. Przez pierwsze trzydzieści, może czterdzieści stron, cierpiałam, czytając. Nie chodzi o styl pisania czy o opisane wydarzenia, wytłumaczenia nie mam, najzwyczajniej w świecie coś mnie gryzło. Nie poddałam się! Przeczytałam! W momencie, w którym wkręciłam się w tę historię, zakochałam się po całości. Mimo że Holden zachowuje się, jakby miał problemy nie tylko ze światem, ale i ze sobą, nawet go polubiłam. Czasem utożsamiałam się z tym pokręconym bohaterem. Każda strona sprawiała, że podobało mi się bardziej i bardziej. Im bliżej końca byłam, tym lepszego zakończenia pragnęłam. I tutaj moje zafascynowanie zostało brutalnie uderzone i wyśmiane. Nie pojmuję tego, jak można napisać dobrą książkę i zniszczyć ją samą końcówką. To tak jakby autor na kilka ostatnich stron zapominał, że umie pisać.


Styl pisania autora ma w sobie coś specyficznego, ponieważ używa języka niezwykle prostego. Zakładam, że odzwierciedla tym sposób mówienia nastolatka, ale nawet jak tak młodą osobę, jest to jednak język niewyszukany. Mimo wszystko czyta się to dobrze, a szczególnie podobało mi się to, że Holden często odnosi się do wcześniejszych wydarzeniem. Dzięki temu łatwiej byłoby nie zapomnieć połowy lektury przed jej zakończeniem.


Tyle ładnych cytatów. Tyle ładnych cytatów.


Choćby:


"Sądzę, że wkrótce już będziesz musiał uświadomić sobie, dokąd chcesz dojść. A kiedy sobie uświadomisz, musisz natychmiast wyruszyć w drogę. Natychmiast. Nie wolno ci tracić ani chwili".


Chciałabym jakoś ładnie ten post zakończyć, ale jakoś nie mogę się zebrać, wybaczcie. Mam nadzieję, że ktoś to czyta. Jeśli tak jest - błagam, odezwij się do mnie w komentarzu, bo nadal myślę nad sensem pisania tutaj. A naprawdę chcę. Naprawdę chcę!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz