sobota, 30 maja 2015

Chwyta za serce, czyli Park mógłby mieć również mnie



"Eleonora &Park"



    Mam uprzedzenie do modnych książek, sama nie wiem, co jest tego powodem. I ogromnie się cieszę, że po tę powieść sięgnęłam zanim stała się popularna (albo zanim dowiedziałam się, że jest popularna). 
    
    Pierwsze zdania sprawiają, że domyślasz się, co czeka się w nocy. A czeka brak snu i picie herbaty, poznając problemy i radości bohaterów.  Po skończeniu powieści ochotę miałam na dwie rzeczy. 
    1. Rozmyślać nad treścią.
    2. Polecać ją każdej napotkanej osobie, zaczynając od mamy, która nie wiedziała, o czym do niej mówię.

    Nie napiszę tutaj nic, czego nie ma w wielu innych recenzjach, ale dołożę chociaż jeszcze więcej pozytywnych słów do tej właśnie historii. Jakby nie było, pomijając to, co działo się w rodzinnym życiu bohaterki, chciałabym przeżyć taką miłość, nawet jeśli działa się na długo przed moim urodzeniem.

    Muszę przeprosić autora słów: "Nie oceniaj książki po okładce", ponieważ zakupiłam "Eleonorę i Parka" zachwycona okładką i imieniem autorki. Nie zrozumcie mnie źle, ale kobieta o imieniu Rainbow, pisząca o dziewczynie z tak ładnymi włosami, musi sprawić, że ją polubię.

   Jest jeszcze kilka cytatów, które zdobyły moje serce osobno. Powieść pokochałam całościowo, ale te niżej wymienione słowa są odrębną miłością. 

1. "Eleonora miała rację - nigdy nie wyglądała ładnie. Wyglądała jak dzieło sztuki, a sztuka nie może być po prostu ładna; sztuka ma wywoływać emocje".

2. "Chcę, żeby wszyscy cię poznali. Jesteś moją ulubioną osobą wszech czasów".

3. "Jaka jest szansa, że się kogoś takiego spotka?, zastanawiał się. Kogoś, kogo można kochać na zawsze i kto też będzie zawsze kochał. I co, jeśli ta osoba urodziła się na drugim końcu świata?".

A jeśli nadal nikogo nie przekonałam, to mogę powiedzieć, że koniec powieści nie jest oczywisty. Szczerze mówiąc, cholera wie, o co chodzi. I to też kocham.