niedziela, 12 lipca 2015

Kilka słów o Zielonym Janie, czyli modne słowa


John Green

   Wybaczcie mi ten słaby żart w tytule, nie jestem z niego dumna, ale niech już zostanie. Chciałabym podsumować wszystkie, jak dotąd wydane, powieści autora, którego nawet nie chciałam poznać. John Green.



   Colin przez całe życie umawiał się tylko i wyłącznie z dziewczynami o imieniu Katherine. Nie było mowy o innych, zwłaszcza Catherine, nigdy w życiu. Tylko że był jeden problem, wszystkie go rzucały. Colin dziewiętnaście razy został porzucany, zawsze przez jakąś Katherine. I kiedy miarka się przebrała przez Katherine 19, chłopak wraz ze swoim przyjacielem, Hassanem, wybrał się w podróż. Bez żadnej już Katherine. Colin zaczął pracować nad pewnym wykresem, równaniem, dzięki któremu możliwe stanie się przewidzenie powodzenia każdego związku.
 
  Jeśli to był debiut Johna Greena, a był, to chcę takiego debiutu, kiedy wydam coś swojego. O tym fakcie dowiedziałam się dopiero jakiś czas po przeczytaniu, sama nigdy bym na to nie wpadła. Powieść jest inteligenta i dopracowana. Zabawna i z morałem. Lekko przewidywalna, ale odbieram ją pozytywnie.

   Pierwszą książką spod jego pióra, jaką dane mi było przeczytać, stała się ta pt.: "19 razy Katherine". Tak naprawdę nie miałam ochoty na Greena, bo jest zbyt modny i popularny, ale dostałam tę powieść od koleżanki, więc głupio byłoby tak po prostu zignorować. No i podobało mi się. Mimo że jest to strasznie lekkie, niewymagające większego skupienia i czysto młodzieżowe, nie jest złe. Dobrze czyta się Greena, do tego szybko, a treść  jest przystępna. Głównych bohaterów polubiłam, są naprawdę niesamowicie charakterystyczni, sama fabuła też była przyjazna, chociaż spodziewałam się czegoś innego, wnioskując z opisu.

"Ludzie powinni się przejmować. To dobrze, gdy inni coś dla nas znaczą, że za nimi tęsknimy, gdy ich zabraknie".





    Pół roku później, pod wpływem chwili i ciekawości, kupiłam "Will Grayson, Will Grayson". Bardziej interesował mnie fakt, iż jest to powieść pisana w duecie, niż nazwiska autorów. Od pierwszej strony widać, że zaczyna Green, jeśli miało się z nim styczność, przysięgam. Muszę przyznać, że bardziej podobała mi się część drugiego twórcy, Davida Levithana. Możliwe, iż po prostu dużo bardziej przypadła mi do gustu jego postać, był naprawdę ciekawą osobą. Chodziło o to, że każdy autor pisał o jednym Willu Graysonie i Will Levithana zdobył moje serce. Przemilczmy to, że był gejem. I mimo że książka do najlepszych nie należy, a spodziewałam się czegoś dużo lepszego, nie było źle. Historia może i nie fenomenalna, ale porządnie napisana, a to już coś. Książka prosta, ale z pewną ilością błyskotliwości, przyjemna. Green stworzył tu jedną niezaprzeczalnie zabawną postać, przyjaciela "swojego", Willa Greysona. Po tej książce postanowiłam, że kiedy tylko zyskam dostęp do przystępnie wyposażonych bibliotek, przeczytam całą jego twórczość, z ciekawości.

     Któregoś wieczoru w Chicago spotyka się dwóch chłopaków. Przypadkiem. Dokonują jednego odkrycia: obaj mają takie same imię i nazwisko. A przez to spotkanie ich życie się zmienia, pociąg przeznaczenia odbija w nieznanym dotąd kierunku. Całą fabułę zwieńczyć ma bardzo gejowski musical, najbardziej gejowski, jaki kiedykolwiek wystawiono na licealnych deskach teatru. 

"Kompromis polega na tym, że ty robisz to, o co cię proszę, a ja robię to, co chcesz" - z rozdziału Greena.

"jestem cały czas rozdarty pomiędzy decyzją, czy zabić siebie, czy też wszystkich wokół" - a to z rozdziału drugiego autora, Levithana. Musiałam się nim podzielić, bo oddaje moją ulubioną postać z tej powieści. Mała litera znalazła się tutaj celowo, zgadza się.





        Quentin od lat zakochany jest w jednej dziewczynie - Margo. W dzieciństwie wiele przeżyli, odkryli coś, czego nie odkrywa zwyczajna para dziesięciolatków. Teraz, kiedy oboje są w ostatniej klasie liceum, zbyt wiele ich nie łączy. Aż do momentu, gdy którejś nocy Margo odwiedza Quentina i zabiera go ze sobą, by się zemścić na pewnych osobach. A potem znika. Niby nie pierwszy raz, ale coś tutaj nie gra głównemu bohaterowi. Zaczyna jej szukać, dostaje bowiem wskazówki od samej Margo.

   Wiedziałam, że w wakacje wychodzi następna ekranizacja Greena. Wiedziałam, ale jakoś nie przywiązałam do tego uwagi. I tak miałam zamiar przeczytać "Papierowe miasta", kiedyś. Błądząc po LubimyCzytać, natrafiłam na filmową okładkę tej powieści (która jest, bądźmy szczerzy, tragiczna i beznadziejna). Jednak twarz aktora przykuła moją uwagę, sprawdziłam, kto gra w filmie. I okazało się, że to Natt Wollf. Aktor, którego kocham za rolę w "Bez miłości ani słowa". W jednej chwili zapragnęłam obejrzeć ekranizację, ale nie chciałam wiedzieć, jak potoczy się fabuła książki. I tak, pod wpływem impulsu, "Papierowe miasta" stały się pierwszą powieścią, którą przeczytałam w postaci e-booka. Książka jest podzielona na trzy części. Dwie pierwsze są naprawdę całkiem całkiem, ale bez szału. Natomiast ostatnia mnie zdobyła. Śmiałam się na głos, w niektórych momentach czułam napięcie... Spodziewałam się jednak lepszego zakończenia. Czegoś, co sprawi, że poczuję się zszokowana, mocno zszokowana. Niestety tego nie dostałam. Zakończenie było po prostu nie do przyjęcia.

  "Nigdy nic nie zdarza się tak, jak to sobie wyobrażamy".

  "Tak trudno jest odejść - dopóki się nie odejdzie. A wówczas to najłatwiejsza rzecz na świecie".



 
   Jeszcze nie skończyłam mojej przygody, a raczej podróży, bo to przecież ulubiony motyw tego autora, z Greenem. Jestem w połowie, przynajmniej na razie, zanim John zdąży napisać coś nowego. Następne 3 powieści (a właściwie dwie i coś jeszcze) opiszę w drugiej części.

    O Greenie mówi się dużo. Ciągle. Głównie pozytywnie. Zazwyczaj. A ja mogę tylko dołożyć pochwał. Co by nie mówić, ten człowiek umie pisać.


     I proszę was o słowo komentarza. Widzę wyświetlenia, ale mało które wejście kończy się zostawieniem opinii. Proszę o słowa pozytywne, które (uwaga, oklepne słowo) motywują oraz negatywne, bo dzięki nim mogę coś poprawić. Z góry dziękuję.






















16 komentarzy:

  1. Lubię Greena, choć "19 razy Katherine" nie przypadła mi do gustu (co za ironia). "Papierowe miasta" nużyły mnie przynajmniej do połowy, ale potem coś tam się rozkręciło. A "Will Grayson, Will Grayson" przez duet z Levithanem to kompletne dno. No może nie tak całkiem, ale rozdziały Levithana mi się nie podobały, bo nieco za bardzo wczuł się w rolę chłopaka z depresją. Po przeczytaniu tej książki chodziłam zła na siebie i świat i olewałam wszystko co mogłam. Niezbyt kolorowo jak widzisz.
    Pozostałe 3, których nie ma w tym zestawieniu również czytałam, bo jednak Green, ale je skomentuję pod drugą częścią, żeby tu już się nie rozwijać skoro jeszcze ich nie czytałaś. ;) Ale zdradzę, że "Szukając Alaski" i "Gwiazd naszych wina" są cudne. ♥
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo chcę przeczytać wszystkie książki Greena.

    http://czytam-ogladam-recenzuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja podziękuje, ta seria kompletnie do mnie nie przemawia czytałam niemal każdej z tych książek recenzję ale żadna mnie nie przekonała. Widzę że Tobie się podobają Jego książki to dobrze każdy czyta co kocha. No znam to, komentarze najbardziej motywują.
    Pozdrawiam ciepło.♥
    http://kochamczytack.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie czytałam ani jednej książki Greena, ale mam zamiar to zmienić. Poluję na Papierowe miasta w tej ślicznej różowo białej okładce. Która książka najbardziej ci się podobała?
    http://gabrysiekrecenzuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Papierowe miasta" były tajemnicze, zaś "19 razy Katharin" zabawna i trochę się waham między tymi dwoma tytułami. Chyba jednak postawię na "Papierowe miasta".

      Usuń
  5. Bardzo lubię Johna Greena i ze wszystkich jego książek, które miałam okazję przeczytać, tylko 19 razy Katherine nie za bardzo przypadła mi do gustu ;)
    http://alejaczytelnika.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo cenię sobie Greena. Myślę, że każdy odbiera jego książki na nieco inny sposób. Chyba jestem jakaś nienormalna, bo uważam, że "Gwiazd naszych wina" - książka nad którą wszyscy się rozpływają- była najgorsza :)
    www.oczytane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo lubię Greena, za to, że każdy odbiera jego twórczość w nieco inny sposób. Wg mnie najgorszą jego książką było GNW :) Co jest dziwne, bo każdy się nad nią rozpływa XD
    www.oczytane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Potrafi pisać i chociaż mam za sobą jego dwie książki, a na półce dwie kolejne to są one dla mnie takim oderwaniem się od "poważniejszej" i ambitniejszej literatury. Jego książki nie są rewelacyjne, ale lubię je za wyjątkowość boahterów oraz zdarzeń :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo lubię Zielonego i jego twórczość, choć może sama zobaczysz -
    http://countrywithbooks.blogspot.com/2015/07/4-papierowe-miasta-john-green.html

    OdpowiedzUsuń
  10. John Green zdobył u mnie dozgonną milość "Szukając Alaski", która jest książką idealnie wpasowująca sie w moje, upodobania, charakter, filozofię życiową :) Koniecznie przeczytaj jak najprędzej:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dotychczas przeczytałam tylko "19xK" i się zakochałam. To był jego debiut? Tym mnie zaskoczyłaś :)
    http://pizama-w-koty.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytałam wszystkie z przedstawionych tutaj książek oraz słynne "Gwiazd naszych wina" i dla mnie jest to dno i bąbelki. Nie wiem co odpycha mnie od tego autora, naprawdę nie wiem. Po "Gwiazdach", które przeczytałam dwa razy raz po angielsku raz po polsku, potem obejrzałam film przez który przebrnęłam za trzecim razem, uznałam, że dam mu szanse. Dałam trzy. Dalej nie potrafię znieść jego twórczości. Chociaż wiem, że osoby, dla których książka to zło ostatnimi czasy zaczytują się w Greenie. Chyba zwyczajnie ja jestem inna.
    Myślę jednak, że jest to autor, którego się kocha lub nienawidzi ot cała filozofia.
    W każdym razie muszę powiedzieć ci jedno, jesteś właścicielką najciekawszego bloga o książkach jaki czytam i wnioskuję, że pisanie sprawia ci ogromną radość i przychodzi całkiem łatwo. Oby tak dalej!
    Pozdrawiam i czekam na więcej!
    http://shinyygirl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie czytałam żadnej ksiażki i nie zamierzam zapoznać się z twórczością tego autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. Właśnie nominowałam Ciebie do Liebster Blog Award!
    Więcej informacji tutaj ->http://czytam-z-pasja.blogspot.com/2015/07/liebster-blog-award-2.html
    Z góry dziękuję za odpowiedzenie na pytania ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. ooo Green !! :) Bardzo go lubię ♥♥

    OdpowiedzUsuń