niedziela, 9 sierpnia 2015

Wykładowczyni i reszta, czyli inni o miłości

  Chciałam napisać opowiadanie, dystopię, z punktu widzenia czarnego charakteru. A potem trafiłam na książkę, która podobno jest tak pisana i mi się odechciało. Myślałam też o pracy, gdzie ludzie z boku opowiadaliby o życiu głównych bohaterów. I trafiłam na "Musimy coś zmienić". I też mi się odechciało. Bądź tu oryginalna. 



"Musimy coś zmienić" - Sandy Hall

  "14 spojrzeń na pewną historię miłosną". Myślę, że wszelkie rozwinięcia tego opisu są trochę zbędne, ale może mam jakiegoś wymagającego czytelnika? Autorka serwuje nam 14 różnych punktów widzenia na dwie osoby, które jawnie podobają się sobie nawzajem. Nie dostajemy tylko przemyśleń tej właśnie pary. Ciekawy pomysł, szkoda mi tylko faktu, że sama na to wpadłam, kiedy było już za późno. I tak byłoby za późno, przecież nie wydaję teraz książki, wiem, ale jestem po prostu niepocieszona. 
  Gabe i Lea pasują do siebie, ale oboje są bardzo nieśmiali, do tego niepewni, co myśli druga strona. Do tego chłopak ma pewien sekret.  A wszyscy dokoła widzą, że oni muszą być razem. 
 Wygląda to mniej więcej tak. Co mogę powiedzieć? Opis nie powalił mnie na kolana, pachnie lekką lekturą, ale byłam ciekawa, jak pomysł tych perspektyw został zrealizowany. Jak ktoś zrealizował także mój pomysł. Musiałam to napisać, wybaczcie.
 Tempo czytania? Powalające. Zajęło mi to około 4 godziny, prawie 300 stron, a czytam raczej powoli. Zastanawiało mnie, dlaczego tak szybko poleciało i już wiem. Mało opisów, niewiele szczegółów. Ciężko jest wyobrazić sobie bohaterów, ja miałam problem. Na przykład to, że Lea jest Chinką (w końcu nie wiem, czy naprawdę jest, czy tylko tak wygląda) ujawnione jest późno, o wiele za późno, jeśli mnie pytacie. 
 Stajemy się obserwatorami, tylko patrzymy, nie mamy wglądu w myśli bohaterów. A szkoda, bo uwielbiam zżywać się z postaciami. Tutaj nie mogłam, jedyne, co mi zostało, to kibicowanie im. Gdybym ja pisała tę powieść, w ostatnim rozdziale dałabym im obojgu po kilka stron. Wprowadziłabym ich punkt widzenia na samym końcu, dla mojej własnej satysfakcji. 
  Historia, która nie doprowadza do łez, ale wywołuje uśmiech, jeśli już przypadnie czytelnikowi do gustu. 
  Akapit o wadach, zapraszam. Myślę, że Gabe i Lea powinni być trochę młodsi, bo jako studenci z problem zwykłej rozmowy, często irytują czytelników-podglądaczy. Jakby mieli te 16 lat, wszystko byłoby zrozumiałe, ale ludzie około dwudziestki? I jeszcze jedna sprawa, oprócz braku opisów, który jakoś nie przeszkadzał w tej całej lekkości. Tajemnica Gabe'a. Zapowiadała się ciekawie, a okazała się średnia, naprawdę szkoda.
  Punkty widzenia, ach. Najwspanialsza była Inga, wykładowczyni kreatywnego pisania, zajęć, na które chodziła nasza para. A więc Inga okazuje się wewnętrzną nastolatką, kibicując im na każdym kroku, mając nadzieję, że będą pracować jako zespół i ubolewając, jeśli coś idzie nie tak. Jestem z lepszych był też Victor, chłopak, który musiał być na tych samych zajęciach w celu zaliczenia roku. Mało tego, że nie chciał brać w tym udziału, to jeszcze musiał znosić Gabe'a i Leę. Postać sarkastyczna, która ma swój udział w ich schodzeniu.
 I cytaty, urocze cytaty:

1. "Za każdym razem, gdy ją widzę, jestem zdziwiony. Ona zawsze pojawia się obok. Uśmiecha się, gdy tego potrzebuję, choć przecież nigdy nie wie, że brakuje mi jej uśmiechu".
2. "Mówiła, że lubi sobie wyobrażać, że jej studenci są bohaterami powieści, i wymyślać jakąś historię z ich udziałem w czasie prowadzenia zajęć. Ja idę o krok dalej i tworzę romans". 
Drugi cytat jest z punktu widzenia Ingi, idealnie można dzięki niemu zrozumieć jej patrzenie na całą sprawę.

  Muszę jeszcze dodać, że jestem zauroczona w tym wydaniu. Chociaż polski tytuł mi się nie podoba, bo wolę oryginalny - " A Little Something Diffrent".

   W sierpniu mnie nie ma, wracam do Polski dopiero po dwudziestym. Posty będą pojawiać się tak jak zawsze, ale komentarze opublikuję dopiero po powrocie. I dlatego zapraszam wszystkich do komentowania każdego wpisu. Osobom bez konta Google polecam opcję anonimowego komentowania. Nie musicie się logować, właściwie nie musicie robić nic, a ja widzę, że ktoś naprawdę czyta moje teksty. Zróbcie do dla mnie, proszę!




6 komentarzy:

  1. Okładka przypomina mi trochę "Eleonore i Parka". Cóż, muszę przyznać, że w dzisiejszych czasach trudno jest być oryginalnym, w szczególności jeśli chodzi o pomysły. Zresztą zazwyczaj jedna osoba wyda dystopie i nagle już co druga książka jest o tym ;)
    http://czytelniczemysli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja słyszałam wiele opinii, że książka jest przeciętna. Raczej mnie do niej nie ciągnie.

    PS. Ładny wystrój u Ciebie ;)

    http://przy-goracej-herbacie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Zachęciłaś mnie do przeczytania. Zapowiada się ciekawie:)
    (Mój blog)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam zamiar przeczytać i nawet nie zawaham się tego zrobić :D Będę musiała tylko skądś wytrzasnąć tą książkę :P no a z tym może być już malutki problem :P
    http://gabrysiekrecenzuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahaha z tą oryginalnością to masz rację. Niby często się trafia na bardzo podobne książki, a jednak jeśli się chce wymyślić coś nowego to jest bardzo ciężko.
    Miłegi wyjazdu!

    Pozdrawiam
    blog--ksiazkoholiczki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam w planach tę książkę i raczej ją przeczytam, ale nie będę się po niej spodziewać zbyt wiele. Wydaje się być taką lekką powieścią, przy której nie trzeba zbyt wiele myśleć ;)
    http://alejaczytelnika.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń