niedziela, 23 sierpnia 2015

Futbol, pewna wdowa i taniec, czyli jak (nie) skończyć rozłąkę


    


"Poradnik pozytywnego myślenia" - Matthew Quick 


   Jeśli ktoś oglądał ten naprawdę dobry film, wie, na czym rzecz polega. A polega na tym, że główny bohater, Pat, wychodzi ze szpitala psychiatrycznego i wierzy, że może wrócić do swojej (byłej już) żony. Warunki to: codziennie ćwiczenia, łykanie tabletek i czytanie książek, bo Nikki jest nauczycielką angielskiego. Główny bohater uważa, że jego życie to film i czeka na powrót żony, czyli zakończenie seansu. Na drodze Pata staje Tiffany, młoda wdowa w depresji. Stuknięta kobieta, po prostu. 

   Jesteś świadoma faktu, że jest to książka bardzo popularna. I nie dbam o to. Cała powieść jest taka sama jak główny bohater. Sympatyczna. Czyta się ją niewyobrażalnie szybko, na twarzy pojawia się uśmiech, odpoczywa się przy niej. Język, którym została napisana, do mnie przemówił w stu procentach swoją lekkością. Jak dla mnie za dużo było futbolu, za mało tańca. 

    Nie wiem, czy cieszę się, że obejrzałam wcześniej film, czy wręcz przeciwnie. Zastanawiam się, jakbym odebrała powieść, nie mając pojęcia o fabule (bo w ten sposób książki czyta mi się najlepiej). Mimo wszystko muszę przyznać, iż łatwiej było mi się połapać, o czym właściwie mowa, więc nie narzekam. Ogromny minus tej kolejności jest prosty: nie mogłam pozbyć się z głowy twarzy aktorów. A to nigdy nie jest dobre, tak uważam.

   Czytając, można odnieść wrażenie, że w głowie Pata siedzi dziesięciolatek, który kompletnie ignoruje fakt, że mężczyzna ma ich właściwie trzydzieści. Jestem pewna, że o to chodziło. Facet ten sprawia tak pozytywne (jak mówi tytuł) wrażenie, że aż przyjemnie.

      Jeżeli ktoś nie czytał następujących powieści: "Wielki Gatsby", "Pożegnanie z bronią", "Szkarłatna litera", "Buszujący w zbożu" czy "Szklany kosz", a zamierza, to polecam poczekać z "Poradnikiem". Autor najzwyczajniej na świecie zdradza ich fabułę, tylko uprzedzam.

       Powieść prezentuje czystko amerykańskie podejście do życia, czyli "Don't worry, be happy". Zakończenie jest podnoszące na duchu i właściwie trzeba być lekko głupim, by nie domyślić się, jaki finał czeka naszych bohaterów. Bo to Amerykanie. Bo "happy end" musi być.

    Powtórzę, bo muszę, jestem wyczulona na piękne słowa w książkach. Tu nie trzeba być wyczulonym, należy tylko czytać.

1. "Patrzenie w chmury pod słońce jest bolesne, ale jak większość rzeczy, które przynoszą ból, pomaga".

2. "Ćwiczę bycie miłym, a nie stawianie na swoim". - Są to słowa, które w sumie mogą opisać całą postać Pata, czy nawet sens i przesłanie powieści.

3. "To nie twoja słowa, ale czyny sprawiają, że jesteś dobrym człowiekiem".

4. "Powoli zaczynam rozumieć, że nasza przyjaźń nie wymaga od nas wielu zbyt słów".

     
  















3 komentarze:

  1. Jak na razie mam za sobą "Wybacz mi, Leonardzie" tego autora, ale nie śpieszy mi się, żeby przeczytać kolejną. Ostatnio mam trochę dość tych lekkich i przyjemnych książek ;) Pewnie po coś jeszcze sięgnę, ale najbardziej interesuje mnie "Prawie jak gwiazda rocka".


    Pozdrawiam! Przy gorącej herbacie

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie nie wiem czemu nie ciekawi ta książka. Byłam w empiku i myślałam o niej ale temat mi się nie spodobał więc nie przeczytam. :)
    Pozdrawiam ciepło :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Oglądałam ekranizację, ale książka jest jeszcze przede mną ;)

    OdpowiedzUsuń